Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2010

Na kawę z Panem Cogito cz.3

Obraz
Alienacje Pana Cogito Pan mieszka w obcym państwie. "Obcym" to brzmi tak strasznie. Obcy to też cudzy, całkiem nie nasz i zupełnie nie na miejscu. Często czuje się tak człowiek, który znajduje się w innym, "cudzym" państwie. Wszystko tam dzieje się jakby samo i nas do niczego nie potrzebuje. Człowiek czuje się zupełnie niepotrzebny, taki dodatek, którego nikt nie zamawiał. Wie pan, rozmawiam czasem z przyjaciółmi z Polski. Rozmawiamy o realiach, ja bardziej słucham, ale często ogarnia mnie przerażenie, że dla wielu z nich nasza ojczyzna też jest obcym krajem. Dla nas obcość jest jakby bardziej realna i łatwiejsza do opisania, możemy ją zaklasyfikować do przedmiotów, smaków i zachowań. Ale co z ludźmi, którzy tego nie mogą. My przynajmniej możemy myśleć, że gdybyśmy byli gdzieś indziej byłoby inaczej, że jest nie tak, bo jesteśmy tu. Przeraża mnie myśl, że są ludzie, dla których "tam" i "tu" to, to samo miejsce. Oni nie mają gdzie uciekać..

Cząstka Australii

Obraz
Rachel jest moją przyjaciółką od 9 lat. We wspomnieniach dzielimy wiele, jej ślub, nasze ciąże, maleńkie dzieci, które już wcale takie maleńkie nie są, książki, filmy. Kursy języka holenderskiego, wyprawy w nieznane, tycie i diety, długie godziny przy kawie, zrozumienie i łzy. Zmartwienia i radości, i jeszcze wiele nieponumerowanych dni. Ona przywodzi mi zawsze na myśl „chatę roztańczoną, rozśpiewaną’, jej to nic nie mówi, nie ma nic wspólnego z Rachelą Wyspiańskiego. Ona nawet nie wie, że był ktoś taki jak Wyspiański. To nic, nie musi, ona pochodzi z Australii. W Holandii znalazłyśmy się z tego samego powodu, stąd pochodzą nasi mężowie. Rachel ma pięknie urządzony dom. Na ścianach wiszą zdjęcia z widokami z jej rodzinnych stron, z twarzami ludzi, którzy mieszkają na końcu świata. Meble ozdabiają rzeźby wykonane ręką Aborygenów. Przyglądam się temu wszystkiemu i pytam, jak może mieszkać w tak zimnym i płaskim kraju, gdy jej dom to wodospady tak błękitne, że ma się wrażenie, ż

Na kawę z Panem Cogito cz.2

Obraz
O dwu nogach Pana Cogito Pan jest emigrantem. Widzi pan, ja też. Choć inaczej niż pan, ja tak bardziej z własnej woli i w innym czasie. Wyjechaliśmy z tego samego kraju a mimo to z dwóch całkiem różnych miejsc. Czas, który dzieli nasze wyjazdy zmienił punkt wyjścia. Pan uciekał, ja chyba też, pan przed innymi a ja trochę bardziej przed samą sobą. Jak sobie pan radzi z tym byciem "tu" i nie byciem "tam", gdzie kiedyś był pana dom? Czy zmienił on miejsce, czy jest pan bardziej tu czy może jednak tam? Może nie ma pana już nigdzie tylko już we wspomnieniach i tych słowach. Porusza się pan między tymi dwoma światami, które nie tylko geograficznie ale i w wymiarze czasu są gdzie indziej. Jak może… jak potrafi iść pan przed siebie? Przepraszam, ja tyle pytam, ale chyba w sama w tych pytaniach szukam odpowiedzi. Chyba zadając je panu zadaję je sobie sama. Lewa noga normalna rzekłbyś optymistyczna trochę przykrótka chłopięca w uśmiechach mięśni z dobrze modelowaną ł

Ze sterty papierów...

Obraz
Ktoś podarował mi wyblakłą kartkę z opowieścią o starym Indianinie i jego wnuku. Opowieść ta musiała być już wielokrotnie kopiowana, bo litery się rozmazały, ale i tak można z łatwością odczytać przesłanie. Pozwolę je sobie tu przytoczyć. Stary Indianin daje wnukowi lekcję życia, W moim wnętrzu trwa walka - zwrócił się do młodego - to straszna walka między dwoma wilkami. Jeden z nich jest zły - stworzyła go wściekłość, zazdrość, buta, poczucie winy, chciwość, uraza, kłamstwa, pycha, poczucie wyższości i ego. Ten drugi wilk stworzony jest z radości, spokoju, miłości, nadziei, skromności, przebaczenia i zrozumienia. W twoim wnętrzu trwa ta sama walka i tak jest we wnętrzu każdego człowieka. Wnuk przez chwilę się zastanawiał a potem zapytał starego Indianina. Który z tych wilków wygra tę walkę? Stary uśmiechnął się i odpowiedział: Ten, którego będziesz karmił.  AS

Moje alienacje

Obraz
Wakacje. Jeszcze kilka lat temu, był to powrót. Powrót do korzeni, powrót do tego co się zna. Nagle po dekadzie spędzonej w Holandii, wakacje w Polsce stały się wyjazdem w nieznane. Wdycham powietrze tak bardzo mi znane i orientuję się, że przyzwyczaiłam się już do czegoś innego. Przyzwyczaiłam się? Czyż to nie straszne?! Czyżbym stała się... no właśnie kim?! Nagle zdałam sobie sprawę, że przyjechałam z wizytą. Nagle zaskoczyły mnie całkiem zwykłe rzeczy, coś co kiedyś znałam a teraz wydało mi się dziwne. Taki odruch bezwarunkowy, ale jednak wykonany przez moje ciało. Przygniotły mnie całkiem zwykłe pytania, na które nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi. Zaczęło mnie gnębić uczucie, że wyjeżdżając za granicę zrobiłam coś złego. Wracając trzeba stanąć na wysokości zadania. Trzeba przepraszać, myślą, mową i uczynkiem. Nagle tak całkiem namacalnie tam też stałam się obca, obca wśród ludzi, których kiedyś znałam. Rozmowy ograniczyły się do tego - co słychać i jaką pogodę macie w Hola

Na kawę z Panem Cogito cz.1

Obraz
'Szukam teraz jakiejś własnej, urojonej formuły klasyczności, Poezji, która miałaby jakieś szanse przetrwania' Z. Herbert Z listu do Jerzego Zawieyskiego Kawiarnia Jest taka mała kawiarenka na skrzyżowaniu ulic w pewnym mieście... Właściwie to i to miasto nie jest takie ważne, ani ulice. Pewnie mogą być wszędzie, albo całkiem być może, nie ma ich nigdzie. Co jest natomiast ważne, to dym wyginający się ponad głowami i ta jedna osoba, która istnieje tak bardzo tu przede mną i chyba jeszcze bardziej gdzieś w środku mnie. Co ważne to te słowa, które mają coś z magii, bo przenoszą gdzieś w głąb emocji a może właśnie te emocje odkrywają. Tak jakby te słowa wiedziały więcej, wiedziały więcej o mnie i potrafiły lepiej opisać to co czuję. A może po prostu ja potrafię odnaleźć coś z siebie w tych linijkach zapisanych czarnym piórem? Tak jakby to tu i tam, teraz i wtedy było połączone tymi właściwymi słowami. Ja jestem gadułą, paplam starając się w tej powodzi słów odnaleźć to