Przedmioty jak zdjęcia
Pochylona nad naszą zmywarką poczułam jej ciepły oddech na twarzy. Otuliła mnie zapachem czystości i wymazanych śladów przeszłych posiłków. Jaka szkoda, że nie wszystko można z taką łatwością wyczyścić. Dla przykładu: zmywarka do wspomnień? Program podstawowy na przykre słowa, BIO idealny do trudnych sytuacji, intensywny wymazałby ze wspomnień niektórych ludzi.
Nadszedł codzienny czas zmiany, czyste naczynia na półki i do szuflad a brudne trafiają na ich miejsce do zmywarki. Najpierw łyżki, potem widelce, noże itd. Przedmioty zwykłe, codzienne, towarzysze, milczący świadkowie naszych wspólnych chwil. Te całkiem stare i już nie do kompletu oraz nowe, które dopiero zaczynamy gubić.

Wartość słów, jak długo czasem trwają a potem umykają i już ich nie ma... Już chyba o tym pisałam... Widelce wiedzą, pamiętaj, bo były przy obiedzie, gdy się wszyscy spotaliśmy. Teraz kubki i szklanki, herbaty, kawy i mleka czekoladowe. Zaparzanie, zalewanie, picie, a teraz ta zmiana, a potem znów od nowa...
Bardzo dobrze, ciepło i aromatycznie. Wiatr pomiędzy nami, odległości i smaki. No i dziwne pytania, bo wtedy najlepsza na nie pora. Jak wygląda cień z drugiej strony? Jak to się robi zasypinie? Dlaczego tamci się kochali a teraz już nie?
Wokół mnie pusty dom i muzyka w tle a moje myśli plątają się już sama nie wiem gdzie.
No i najniższa półka - talerze i miseczki. Jest ktoś a kogoś nie ma. Nie ma a jest - obecność osób w tych przedmiotach. Talerze odkładam na półkę i ręka zatrzymuje się w tym niedokończonym geście. Mówią, że rzeczy nie są ważne. To nieprawda, rzeczy przypominają zdjęcia, ukryte są w nich wspomnienia. Przechowują je dla nas, gdy my na chwilę zapominamy. Każda przekazuje jakąś wiadomość, wystarczy na chwilę się zatrzymać i posłuchać.
Przyglądam się wzorowi na brzegu płaskiego naczynia i usiłuję przypomnieć sobie chwilę, gdy je kupiłam. To było... to było... rok, dwa, dziesięć i jeszcze więcej. To było tak dawno? To aż tyle? Już wiem! To była pierwsza rzecz, którą kupiłam do naszego wspólnego domu. Dawno temu w Polsce, w Wałbrzychu. Oczywiście, że tam! Wtedy można było jeszcze wybierać między fabrykami porcelany. A ta z Wałbrzycha była piękna. Wzór wyblakł po setkach obiadów, pewnie nawet gdyby zniknął całkiem, wiedziałabym, co przedstawiał.
Patrzę na niewielki stosik talerzy na półce i widzę tylko trzy. Rozglądam się, ale innych już nie znajduję, a na początku było ich dwanaście.
Gdzie tamte się podziały? Dlaczego ich już nie ma? Gdzie minęły?

Ileż niezwykłości jest w całkiem zwykłych czynnościach!
AS
Wlaśnie zobaczyłam, Agnieszko, że jeden z talerzy , ten z niebieskimi kwadracikami na brzegu, mam u siebie w domu. Natykałam się czasem na niego i myślałam, czyj jest i komu go brakuje. Teraz już wiem, że kiedyś przywiozłam na nim słodki kawałek Waszego domu. Rzeczy mogą też przewozić wspomnienia… Tymczasowa posiadaczka talerza z Egmondu
OdpowiedzUsuń