Jak to powiedzieć?
Językiem zajmuję się na co dzień od wielu, wielu lat.
Podchodziłam do tego tematu z wielu strony, starałam się patrzeć z różnych
perspektyw i jak to w życiu bywa rezultat też był różny. Gdy przyjechałam do
Holandii język stał się językami. Od dawna zajmuję się tematem
dwujęzyczności, ale ostatnio zainteresowałam się tym, co nietypowe w językach,
co swoiste. Chciałam wiedzieć, jakie słowa występują w jednym języku a nie ma
ich w drugim. Wiem, że w języku niderlandzkim nie ma odpowiednika słowa
„rodzeństwo” a w języku polskim takiego, które oddałoby znaczenia słowa „borrel”-
spotkanie znajomych przy piwie lub winie.
Zaczęłam przeszukiwać sieć tropiąc tego typu słowa.
Szukałam takich, które występują tylko w danym języku a nie ma ich w innych, ze
szczególnym uwzględnieniem języka polskiego. Nie było to trudne, znalazłam ich wiele.
Nadal nie wiem, dlaczego nie ma ich w moim języku ojczystym, bo wszystko, co
opisują już kiedyś przeżyłam. Dlaczego słowa, które wydają się być tak zwykłe,
są cechą charakterystyczną tylko poszczególnych języków?
Tak często starając się sobie coś przypomnieć robimy „pana
po’o”, w języku mówionym na Hawajach oznacza to drapanie się po głowie, ale nie
takie zwyczajne. Takie, gdy nasze myśli wracają do tego, co wydarzyło się
kiedyś.
Nie sposób się nie rozmarzyć słyszą portugalskie słowo „cafuné”,
które oznacza czułe przeczesywanie włosów drugiej osoby. Wzruszenie wzrasta
słysząc arabski zwrot „Ya'aburnee”, który dosłownie oznacza "pochowaj
mnie". Jest to wyrażana słowami nadzieja, że umrze się przed osobą, którą
się kocha, aby nie musieć żyć bez niej.
Wyruszając na spacer po lesie możemy poczuć „waldeinsamkeit”
(niemiecki) to uczucie bycia samemu pomiędzy drzewami. Gdy już tam jesteśmy
możemy dostrzec „komorebi”, tak Japończycy określają promienie słoneczne, które
przedzierają się przez liście drzew. Spacerując wystarczająco długo możemy znaleźć
się nad jeziorem lub morzem i dostrzec „mangata”, co w języku szwedzkim oznacza
malownicze odbicie księżyca na powierzchni wody. Takie, które skłania
patrzącego do przemyśleń i refleksji. Jedną z nich może być „aware” (japoński)
uczucie żalu z powodu ulotności piękna tej chwili, nietrwałości zjawiska, które
zaraz przeminie.
W
Holandii nieraz poczuliśmy tęsknotę za domem, za Polską, w języku niderlandzkim
określaną słowem „heimwee”. Nie wiedziałam jednak, że Niemcy mają słowo
określające tęsknotę za miejscem, w którym nigdy się nie było „fernweh”.
Odnalazłam
również wiele słów znacznie mniej miłych. Na przykład japońskie „bakku-shan”,
które określa kobietę, która wygląda atrakcyjnie jedynie wtedy, kiedy patrzy
się na nią z tyłu. Lub pochodzące z tego samego języka słowo „age-otori”
opisujące nieszczęsną wizytę u fryzjera, gdzie „po” wygląda się gorzej niż
„przed”. Niestety jest również słowo „schadenfreude”, które w języku niemieckim
oznacza radość spowodowaną nieszczęściem innych. Choć jeszcze większy smutek
wywołuje świadomość potrzeby takiego słowa.
Każdy
rodzic czteroletniego dziecka zgodzi się, że w języku polski powinno być słowo
oznaczające to samo, co „poczemuszka” w języku rosyjskim. Opisuje ono osobę,
która zadaje bardzo dużo pytań.
Ach, ileż już razy zrobiłam „tsundoku”. Bardzo niechętnie
się do tego przyznaję. Japończycy tak nazywają nieprzeczytanie książki po jej
kupieniu, co gorsza odkładana jest ona na półkę razem z innymi nieprzeczytanymi
woluminami.
Teraz, gdy dni są coraz krótsze a na zewnątrz robi się chłodniej, marzy mi się „hanyauku”, co w języku z afrykańskiej rodziny języków
bantu oznacza chodzenie na palcach po ciepłym piasku.
Z wiekiem zdarza się to coraz rzadziej, ale czasem
poczuję „mamihlapinatapei” i nie wiem, co zrobić. W języku jagańskim, używanym na południu Ziemi
Ognistej w Chile, oznacza to nieobojętne spojrzenie dwóch osób, które pragną ze
sobą rozmawiać, ale nie wiedzą, od czego zacząć.
Bardzo spodobało mi się znaczenie słowa „culaccino”, w
języku włoskim jest to pozostawiony na stole okrągły ślad po mokrej szklance.
„Gökotta” zdarza mi się bardzo rzadko, może jestem
leniuchem, jednak zawsze wolałam późne wieczory od wczesnych poranków. „Gökotta” w języku szwedzkim oznacza wstanie
wczesnym rankiem z zamiarem wyjścia na zewnątrz i posłuchania pierwszego śpiewu
ptaków.
I na koniec moje ulubione słowo, którym chcę się
przedstawiać: jestem Ilunga! Oznacza ono osobę, która wybacza zniewagę za
pierwszym razem, toleruje za drugim i na tym się kończy. Więcej już nie pozwala
na coś takiego. To wyraźne wyznaczanie swoich granic. Słowo to pochodzi z
języka luba, jednego z języków z grupy buntu.
Język polski jest niezwykle bogaty, to prawda, ale nawet w nim nie wszystko
możemy opisać jednym słowem.
ale super post..napracowałaś się z tymi słówkami.Ciekawe:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Za słowami kryje się tak wiele :-)
UsuńBardzo fajny tekst. No i właśnie doznałam "age - otori"... Ale na ścianie w pracowni napisałam: "HEIMWEE". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Heimwee... tak znam to uczucie. Bardzo podoba mi się, że w skład tego słowa wchodzi słówko "wee" - skurcze, które przychodzą i odchodzą, często mowa o nich podczas porodu. Tak jest też z tą tesknotą. Przychodzi nagle, trzyma jakiś czas i znów "puszcza"... do następnego razu. Pozdrawiam bardzo ciepło :-*
Usuń