Posty

Wyświetlanie postów z 2015

Nasz choinka strojnisia...

Obraz
Jak co roku, tak i w tym, w miesiącach poprzedzających święta Bożego Narodzenia, zaczęłam zbierać zdjęcia choinek. Ach! Jak ja lubię te zaprojektowane i z pomysłem dopieszczone drzewka. Świąteczny dodatek do pokoju, wystrój wnętrza nie przypadkowy i tak doskonale pasujący do otoczenia. Najbardziej podobają mi się te jednokolorowe. Lubię, gdy wszystkie dekoracje są złote, albo białe, albo czerwone, albo filetowe... zbieram pomysły i zastanawiam się, jak w tym roku będzie wyglądać nasze drzewko.  Mam tysiąc zdjęć i jeszcze więcej koncepcji. Zbieram, obmyślam a potem uśmiecham się sama do siebie, bo jeszcze zanim w pokoju stanie zielona panienka, wiem doskonale jak będzie. Tak samo, jak w ubiegłym roku i rok wcześniej. A będzie tak: wdrapię się na strych i zniosę do pokoju wszystkie pudła z ozdobami. W dużym pokoju choinka, nasza strojnisia, niecierpliwie będzie czekać na swój dizjnerski strój.   Mam plan: wybiorę wszystkie złote bombki, lub białe, lub czerowne, lub fioletowe i

Wakacje w Polsce to takie mini powroty

Obraz
Jeszcze tylko chwila, jeszcze kilka dni i zaczną się wakacje. U mnie, w tym roku  trochę inaczej, trochę na raty. Nasz syn kończy pierwszą klasę szkoły średniej, a córka jest w  podstawówce, więc jego wakacje zaczynają się wcześniej. On już zachłyśnie się wolnością,  ona jeszcze kilka dni będzie musiała narzekać, że to niesprawiedliwe.   Jeszcze chwila... Wakacje to odpoczynek, choć w moim przypadku to również  możliwość skoncentrowania się na kolejnej książce, bez ciągłego patrzenia na zegarek.  Najgorzej mi się pisze, gdy wiem, że jeszcze tylko pół godziny i muszę gdzieś pędzić. Teraz  będę mogła tworzyć ze spokojem. Wkrótce skończę pisać trzecią część Jangblizji i ten czas  jest tak cudownie ekscytujący.  Plany wakacyjne zrobiłam już dawno. Na początku roku, gdy długie ponure dni  zaczynają doskwierać, najlepszą terapią jest przeszukiwanie internetu w celu rezerwacji  miejsca, w którym spędzi się urlop. To tak, jakby już się tam było w styczniu. Chyba mogę  zaryzyko

Kofeinowa śmierć.

Obraz
Lubię te chwile, gdy zasiadam do komputera, by spisać kolejne losy moich bohaterów. To trochę tak, jakbym opisywała równocześnie coś, co się wydarzyło i co się dopiero wydarzy. Historia jest już w mojej głowie a za chwilę pojawi się na monitorze. Książka z wolna powstaje. Bohaterzy żyją we mnie tak dokładnie, wyraźnie, że czasem przyprawiają o ataki schizofrenii. Trzeba zapisać, bo jeszcze zapomnę, co im się dziś przydarzyło. Bliscy i dalecy, bo ich wymyśliłam, ale już żyją swoim życiem. Obok komputera, jak zawsze, stawiam kubek gorącej kawy. Na ekranie za czarnymi znaczkami pojawiają się widoki, emocje i twarze. Rozpoczęłam wędrówkę po ziemiach innego świata. Historia nabiera tempa, palce tańczą na klawiaturze. Po chwili uniosłam kubek. Mimochodem rzuciłam okiem na mlecznobrązowawy płyn. Na jego powierzchni unosiła się mucha. Pozornie nic nieznaczące wydarzenie zatrzymało mnie na chwilę. Dramat niezaważony a przecież rozegrał się tuż obok. Tragedia; samobójstwo przez przypad

Przedmioty jak zdjęcia

Obraz
Pochylona nad naszą zmywarką poczułam jej ciepły oddech na twarzy. Otuliła mnie zapachem czystości i wymazanych śladów przeszłych posiłków. Jaka szkoda, że nie wszystko można z taką łatwością wyczyścić. Dla przykładu: zmywarka do wspomnień? Program podstawowy na przykre słowa, BIO idealny do trudnych sytuacji, intensywny wymazałby ze wspomnień niektórych ludzi.  Nadszedł codzienny czas zmiany, czyste naczynia na półki i do szuflad a brudne trafiają na ich miejsce do zmywarki. Najpierw łyżki, potem widelce, noże itd. Przedmioty zwykłe, codzienne, towarzysze, milczący świadkowie naszych wspólnych chwil. Te całkiem stare i już nie do kompletu oraz nowe, które dopiero zaczynamy gubić. Mieliśmy kogoś na widelcu, czasem nóż się w kieszeni otworzył, ale chyba nikogo nie chcieliśmy utopić w łyżce wody.   Wartość słów, jak długo czasem trwają a potem umykają i już ich nie ma... Już chyba o tym pisałam... Widelce wiedzą, pamiętaj, bo były przy obiedzie, gdy się wszyscy spotali

Czas zmian

Obraz
Rok dobiegł końca... dobiegł, wcale nie – pędził i nawet na chwilę nie chciał się zatrzymać. Kilka dni temu myślałam, że jednak na moment zwolnił, ale to było złudzenie. Pragnę właśnie z tej okazji napisać kilka słów. Niczym kartkę, którą wysyła się do innych i całkiem trochę do siebie. Dzieci wróciły do domu i zajmują się swoimi sprawami. Zostawiam wszystkie obowiązki, siadam do komputera i zaczynam pisać. Dni przemykają, przeciekają i już ich nie ma. Nawet nie wiem jak, kiedy i gdzie. Jest dziś a to już tydzień temu. Wcale nie, miesiąc. Nasza jedenastoletnia córka pokazuje mi swe zdjęcie i pyta: ile wtedy miałam? Nie wiem, czekaj, osiem miesięcy. Śmieję się do siebie. Przecież to nie możliwe. To już tak dawno... Po raz kolejny nadszedł czas przemyśleń i podsumować, a potem oczywiście i obietnic. Uwielbiam tę chwilę, bo jest pełna nadziei i spokoju. Mimo, że tylu obietnic z ubiegłego roku się nie dotrzymało, to nic, przecież nadchodzi kolejny przełom i następne szanse. Przez c