Naarden, gwiazda na ziemi
Dla www.lejdizmagazine.com
Historia
Naarden jest niczym gotowym materiałem na film, choć prawdopodobnie większość
miast na świecie ma zajmujące i rozdzierające historie ukryte w uliczkach i
parkach. Wystarczy tylko wybrać się na spacer i pozwolić magii miejsc
zadziałać, by już po chwili cofnąć się w czasie.
Cel
mej dzisiejszej wyprawy, to dawny holenderski port położony niecałe 20 km na
południe od Amsterdamu. To miasto warowne, jest unikalne ze względu na swą
formę. Naarden to prawdziwa architektoniczna gwiazda i nie jest to metafora.
Wystarczy spojrzeć na to miejsce z lotu ptaka. Wały oraz podwójne, nadające
niezwykły kształt fortyfikacje kanałów, tworzą właśnie tę figurę geometryczną
zdjętą z nieboskłonu. W przeszłości to miasto było twierdzą, do dziś zachowało
się sześć jego bastionów. Każdy dom, uliczka i najmniejszy zakątek jest
odrestaurowany, większość budynków przenosi odwiedzającego do XVII wieku.
Jedną
z najbardziej mrocznych historii tego miejsca jest rzeź mieszkańców z roku 1572.
Trwała już wtedy wojna
osiemdziesięcioletnia. Była
konfliktem ciągnącym się od 1568
do 1648
roku, w którym Niderlandy
walczyły o wyzwolenie spod panowania hiszpańskiego.
Zbigniew
Herbert napisał o mieszkańcach kraju, w którym i ja zamieszkałam, że „wolność
była dla Holendrów czymś tak prostym jak oddychanie, patrzenie, dotykanie
przedmiotów.” Walka o nią kosztowała ich bardzo wiele żyć. Naarden
początkowo pozostało wierne hiszpańskiemu królowi
Filipowi II. Jednak ludność była podzielona:
część wspierała Hiszpanów, ale część popierała Wilhelma
Orańskiego. Nie było to jedyne miasto nieprzychylne Hiszpanii, dlatego
bardzo szybko rozpoczęto krwawą kampanię mająca na celu podporządkowanie
buntujących się. W listopadzie 1572 roku Hiszpanie rozpoczęli oblężenie opisywanej
przeze mnie twierdzy. Mieszkańcy nie chcieli się poddać
bez walki, jednak mury były w złym stanie a kanały zamarzły ułatwiając dostanie
się do miasta wrogom. Naarden nie mogło stawiać oporu zbyt długo. Mieszkańcy
byli gotowi się poddać, pod warunkiem,
że zostaną oszczędzeni. Hiszpanie obiecali
spełnić tę prośbę. Holendrzy odetchnęli z ulgą. W dniu 1
grudnia 1572 roku, wróg wkroczył do miasta. Na początku nic nie
zapowiadało nadciągającej tragedii. Prawie wszyscy mieszkańcy zebrali się w ratuszu chcąc wysłuchać racji
okupanta. Stłoczyli się w renesansowym budynku, który do dzisiejszego dnia jest
dumą Holendrów i dowodem na to, że nie ma klęski, po której nie można by znów
powstać. Wtedy niczym w najgorszych
filmach grozy, zamknięto wszystkie drzwi i Hiszpanie rozpoczęli straszliwą
rzeź. W księgach historycznych wspomina się, że z masakry w Naarden ocalało
zaledwie 60 osób. Każdy mieszkaniec,
który posiadał broń został zabity. Miasto zostało złupione i
prawie doszczętnie spalone.
Trudno wyobrazić sobie odrodzenie jakiegokolwiek miejsca, po takiej tragedii, gdy do końca wojny pozostało jeszcze 76 lat. Jednak się udało.
Pisząc
tego typu teksty trzeba się pilnować, aby nie rozpędzić się za bardzo. Ponieważ
każdy kolejny krok to następna historia. Zatrzymując się przy ratuszu, trudno
nie zauważyć, że budowla ma jedno okno „niepasujące” do reszty. Wszystkie okna
są kwadratowe a to jedno ma owalny kształt. To właśnie stamtąd, przez to okno,
wiele lat temu wymierzano kary i to tam wisiała klatka wstydu, w której
zamykano skazanych, aby inni mogli ich wyszydzać.
Kilka
kroków dalej kościół a przed nim pomnik filozofa. W Naarden są złożone szczątki
Jana Komeńskiego, wielkiego Czecha, który spogląda zamyślony z piedestału na
przechodniów. Jego rozłożone ręce w jakby niedokończonym geście, kierują się w
moją stronę. Wydaje się, że filozof wyjaśnia coś kolejnym pokoleniom. On zbiegł
do Holandii przed ciemnotą i zacofaniem. Może przestrzega nas przed czymś?
Tutaj właśnie znalazł schronienie i pozostał do dziś. Nadal stoi na rynku i w
niedokończonym geście przypomina, że warto walczyć o ideały. Prawdopodobnie
niewiele osób wie, że plan miasta Naarden, ta gwiazda na ziemi, jest odwzorowany
na banknocie 200 koronowym w Czechach.
W
mieście tym odbywają się też niezwykłe lekcje historii dla dzieci. Całe klasy razem
z aktorami przechadzają się po uliczkach i przebrani w szaty z innych epok
odgrywają scenki tego, co właśnie tam miało miejsce wiele lat temu. Żadne z
dzieci nie zapomina tych chwil a wiadomości z minionych epok pozostają w
pamięci.
Jeśli
ktoś odwiedzi Królestwo Niderlandów z pewnością zawita do Amsterdamu a do
Naarden jest już wtedy bardzo blisko.
AS
Komentarze
Prześlij komentarz